Wielkie testowanie AKUKU

Pod koniec stycznia, w ramach akcji na profilu fb firmy AKUKU, otrzymałam od tej firmy trzy produkty (które można było samemu wybrać) do recenzji. Niestety nie było już toreb na akcesoria, a trzeba tu zaznaczyć że wyglądała ona naprawdę solidnie. W związku z tym wybrałam to co w tej chwili jest najpotrzebniejsze dla mojej Niuni. I w ten oto sposób staliśmy się właścicielami 2 bardzo fajnych śliniako - fartuszków, gryzako - grzechotki typu klucze (lub grzybki jak kto woli) oraz bidonu. Wszystkie te rzeczy zostały solidnie przetestowane przez Niunie i nadszedł czas podsumowań.

Na początek coś o samej firmie - jest to firma polska i jak można przeczytać na stronie producenta działa już 20 lat. Aktualnie firma jest w trakcie wprowadzania nowych produktów. Na początek coś o stronie firmy. Jest ona przejrzysta i przyjazna zwykłemu śmiertelnikowi. Można na niej zapoznać się z samą firmą jak i z jej produktami oraz miejscami gdzie te produkty można zakupić.

No to zaczynamy: jak na 20 lat działalności nie ma zbyt wiele produktów, dlatego poznanie ich nie zabiera dużo czasu. Niestety już po lekturze tejże strony można spokojnie wywnioskować, że nie jest to potentat branży akcesoriów dla dzieci i wcale nie chodzi o ilość proponowanych rzeczy. Strona zawiera kilka błędnych informacji i nieścisłości które w normalnych warunkach odebrałabym jako niedbalstwo i tym samym zrezygnowałabym z zakupów asortymentu tej firmy. Jednakże ze względu na podjętą współpracę przymrużyłam oko i przebrnęłam przez gąszcz błędnych informacji by wydobyć te które są dla mnie interesujące. Co zasługuje tu na duży plus i miłe wspominki to bardzo fajny kontakt z firma i ekspresowa wysyłka towaru.

Mój pierwszy kontakt z akcesoriami AKUKU odbył się dużo wcześniej w sieci sklepów PEPCO, gdzie można na własne oczy obejrzeć, dotknąć i zakupić kilka proponowanych produktów. Korzystając z okazji nabyłam pierwszą miseczkę z łyżeczką do karmienia mojej pociechy. Po powrocie do domu i dokładnym obejrzeniu zakupu oraz po zapoznaniu się z informacja od producenta doszłam do wniosku że jest to ubogi krewny firmy Babyono, ale lepszy od mniej znanej marki dyduś. Co do samej miseczki, no cóż, fajnie że kolorowa i z pokrywką która ma miejsce na łyżeczkę oraz, że koszt takiego zakupu jest dostosowany do kieszeni przeciętnego „Kowalskiego”. Co mnie nie przekonuje - nie przykładanie wagi co do estetyki wykończenia oraz to że nie można wrzucić miseczki do mikrofali i sterylizatora. Niestety uzależniłam się od mojego kochanego serylizatora mikrofalowego wiec był to dla mnie cios. Z plusów – posiada gumowy stabilizator także miseczka jest stabilna przy karmieniu, łyżeczka jest niewielka i pasuje do rączki mojej Niuni, także ma ona ogromną frajdę kiedy sama może jeść ze swojej pomarańczowej miseczki swoją małą, pomarańczową łyżeczką.

Teraz ładnie i płynnie przejdę do opisania otrzymanych i przetestowanych produktów.

Produkty otrzymane:

- Gryzak klucze. Niunia była bardzo zadowolona z nowej zdobyczy, bawiła się nią dość długo (prawie 40 minut), pogryzła z każdej strony i zaakceptowała w swojej kolekcji gryzakowej. Co do moich odczuć – znów zawiodła estetyka wykończenia, przód gryzaka wygląda jeszcze w miarę ale tył już pozostawia trochę do życzenia (niewiele, ale jednak). Sam pomysł tych gryzaków to strzał w dziesiątkę, aczkolwiek bardziej przypominają grzybki niż klucze. :)

- Bidon. Tutaj było trochę cyrku. Już na stronie pojawił się błąd w opisie a po otrzymaniu okazało się, że jest również błąd na opakowaniu (informacji od producenta). Chodzi o miesiące od kiedy może być używany. Na stronie widniała informacja, że od pół roku, po czym w opisie na stronie było, że od roku a na informacji na opakowaniu widniało 24+… Jednakże po wymianie maili dowiedziałam się, że można spokojnie używać od pół roku. No to hop – umyłam, wyparzyłam (również nie można sterylizować) i podałam dziecku. Niunia zachwycona!! Nowy sposób picia tak jej się spodobał, że wytrąbiła całą wodę a jak już nie mogła pomieścić więcej napoju to po prostu ciągnęła i wypluwała resztę, tylko po to, żeby moc się bawić nową zdobyczą. Generalnie rewelacja dla dzieciaka. Kolejnym etapem była nauka dmuchania w rurkę i „bulgotanie” napojem J Wszystko to bardzo fascynuje i się nadal podoba mojemu dziecku. Wady? Słaby surowiec z jakiego jest stworzona butelka – po upadku na ziemię od razu pojawiły się zarysowania. Druga rzecz to również słaby surowiec z którego powstał silikon okalający słomkę. Chwyta on dosłownie wszystko, każdy nawet niewielki „kurzek” przez co ciągle miałam wrażenie, że jest brudny i nie nadający się dla dziecka (trzeba bardzo często przemywać).

- Śliniaki. No i tu nie mam żadnych ale. Solidnie wykończone, bez żadnych fuszerek. Przy szyi zapinany na rzep i wiązany w pasie. Fartuszek pozwala na testowanie i próbowanie nowych dań przez moją Niunię nawet w najbardziej fantazyjny sposób. Po praniu ceratka nie odchodzi od materiału (co się często zdarza w innych tego typu produktach). Tutaj mogę z czystym sumieniem polecić śliniak – fartuszek każdej mamie małego brudaska. :)

Reasumując: opinia ta absolutnie nie ma na celu zniechęcić Was do zakupu produktów firmy AKUKU. Widać, że producent się stara oraz zdaje sobie sprawę z niedoskonałości – co odbija się w dość niskich cenach produktu. Myślę, że po kosmetycznych poprawkach (w opisach na stronie, estetyce wykończenia produktów „plastikowych”) spokojnie będą to produkty godne szczerego polecenia. Wierzę również, że wprowadzane nowe produkty przyniosą firmie AKUKU nową falę klientów i w niedługim czasie będzie to producent wiodący i znany szerszej rzeszy fanów akcesoriów dziecięcych. Tak więc, jeśli liczycie się z kosztami i zdajecie sobie sprawę, że nie trzeba inwestować fortuny w produkty, które nie będą towarzyszyły Waszemu dziecku przez większość życia a jedynie przez kilka miesięcy spokojnie można pomyśleć o zakupie produktów firmy AKUKU.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz