sobota, 8 czerwca 2013

Dziecko w wózku = potencjalne źródło jedzenia.

Zakończyło się testowanie łóżeczka i czas powrócić do rzeczywistości. 
Rozpakowałam dziś kolejny karton z ubrankami dla malej - nr 86. Nie miałam świadomości, że mam tyle super, letnich ciuszków dla niuni :) Tym razem jest tego tyle, że prawdopodobnie będzie trzeba kogoś spakować, by nowe zdobycze pomieściły się w naszej sporej szafie. Nie wiem jakim cudem ale chyba padnie na kochańszego... Duży jest, poradzi sobie :) 
Co do reszty - od kilku dni obserwuję mojego psa (swoją drogą wczoraj spotkałam 4letniego synka sąsiadów, który z radością stwierdził "Tato! Tato! Konik!"). Moja suczka zrobiła się strasznym wielbicielem małych dzieci, cieszy się na nie jak szczeniak - macha ogonem, podskakuje, stepuje... Cuda wianki. A jak maluch na którego się cieszy jest akurat w wózku - siła radości wzrasta do + 100. Dziś mnie olśniło co się wydarzyło. Mój pies jak nic stwierdził, że dziecko w wózku = potencjalne źródło jedzenia! To chrupek, to biszkopcik, to bułeczka... Co te maluchy trzymają w garstkach by móc spokojnie obwozić je po dzielni.. Nigdy bym nie zwróciła na to uwagi, gdyby nie mój kochany "szczeniaczek"!
A tak w ogóle to chciałam w sumie napisać, że aktualnie mamy nowe testowanie :) Tym razem jest to coś, czego nikt by się nie spodziewał. Małe, średnie, duże i ulotne. Co to jest? Już niedługo się dowiecie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz