poniedziałek, 27 maja 2013

Dzień trzeci – kółeczka!


Noc przebiegła w ciszy i spokoju, czyli łóżeczko zostało zaakceptowane przez kruszynę. Odpinam „drzwiczki” by młoda mogła sama uciec z łóżeczka i wyruszyć w świat. Takie wyjście bardzo jej przypada do gustu, raz dwa i już jej nie ma. Zapinam wejście i zauważam pierwszą rzecz która nie do końca mi się podoba – materiał jest tu bardzo napięty, na tyle, że wiem, że jeśli coś się popsuje to będzie to właśnie zamek. No i ta ponacinana tasiemka, niby logiczne – lepiej się układa ale moje pierwsze wrażenie (i mojego męża) – już się uszkodziło. Jednym słowem, jest to coś nad czym można by jeszcze popracować. Wychodzi też kilka nitek, co absolutnie nie wpływa na jakość produktu, można je odciąć i po krzyku, ale powinniście dbać o takie szczegóły bo to właśnie one mogą wpłynąć na nasze ogólne wrażenie. Pomimo tego, jak na razie jest to jedno z lepszych łóżeczek z którymi miałam do czynienia a ogólna kolorystyka i śliczny rysunek sprawiają, że nadal uważam, że wykończenie jest naprawdę na wysokim poziomie.


 
Po południu doceniam również fakt posiadania kółek. Na początku martwiłam się, że wpłyną one na stabilność czy coś – nic z ty rzeczy! Jest porządna blokada i z nią ani rusz! Po odblokowaniu również nic się nie dzieje, no chyba, że lekko podniesiemy stronę bez kółek i zaczynamy pchać – wtedy jedzie jak marzenie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz