Waga: 1,5 kg mniej
Mąż: jeden
Niemowlę: jedno
Pies: jeden
Czyli nadal stabilnie;)
Generalnie nie mam fioła na punkcie eko, jednak czasem
wychodzi na to, że eko się opłaca lub jest zdrowsze lub… działa jako trening
silnej woli ;) Teraz wszystko można znaleźć eko – pieluszki, chusteczki do pupy, orzechy piorące,
nawet chusta kojarzy się z eko (nie mam pojęcia czemu ;)
Na eko chusteczki
raczej bym się nie zdecydowała – moje lenistwo tutaj wygrywa. Chociaż
wielorazowe chusteczki na pewno są zdrowsze (nie mają parabenów, alkoholu i
innych ciekawych składników) i tańsze (inwestuje się raz na lata) to jednak
myśl, że pewnie trzeba to jakoś specjalnie prać, myśleć o odkażaniu czy
cokolwiek innego a taką nie - eko chusteczkę po prostu wyciągam z opakowania…
Zdecydowanie moje lenistwo tu wygrywa ;) Oczywiście, jeśli ktoś ma do eko
chusteczek zestaw eko pieluszek, to już inna para kaloszy, bo pierze się wtedy
wszystko na raz i tyle. Ja jestem szczęśliwym posiadaczem kilku takich
pieluszek. Dokładnie 3 par i 6 wkładów, zdecydowanie za mało by używać 24/7 ale
wystarczająco by uratować odparzony tyłek mojego dziecka. Rzadko się zdarza by
były potrzebne, ale czasem dostaniemy w prezencie Pampersa, a on jako jedyny
weźmie i tyłek zepsuje. Niby o tym wiemy, ale czasem pokusa, by nasza mała
miała czasem coś de Lux na pupie wygrywa. Także eko pieluszki polecam na
ratunek ;) Posiadam również eko wkładki laktacyjne firmy Avent. Rewelacja!
Można je sobie wyprać, odprasować (albo i nie) i mamy wkładeczki, nie musimy
biegać po sklepach i szukać dobrych, jednorazowych i często drogich wkładek,
kiedy pod ręką są wielorazowe. W tym przypadku oszczędność jest bardzo duża!
No dobra a co z tą silną wolą?
W pewnej mądrej gazecie (prawdopodobnie
były to "Wysokie Obcasy" i całkiem możliwe, że ten sam numer w którym rozpoczęto „wojnę”
przeciwko wózkowym) przeczytałam, że by rzucić dany nałóg (np. palenie, czy obgryzanie
paznokci czy inne, równie ciekawe uzależnienie) potrzebna jest bardzo SILNA
WOLA. Ja takowej nie posiadam, więc z chęcią poczytałam jak wytrenować tę moją
wolę, by móc w przyszłości radzić sobie z nałogami (jeśli mnie kiedykolwiek z
przyczajenia zaatakują). I czego się dowiedziałam? Otóż najprostsze czynności,
powtarzane, szczególnie na przekór wszelkim atakującym nas przeciwnościom, może
czynić cuda. Inaczej mówiąc, można ćwiczyć naszą wolę, by kiedyś była silna jak
stal, poprzez np. segregacją śmieci! Czyż to nie cudowne?!
No to z zapałem zabrałam się do segregacji ;) Plastikowe butelki stoją
na przedpokoju (oczywiście bez etykiet), słoiki idą do wtórnego napełnienia
przez osoby w rodzinie które umieją robić cuda z owoców (dżemiki, soczki,
kompociki itp.) więc stoją w siateczce na podłodze w kuchni, w innej siateczce
czają się plastikowe nakrętki, papier ma swoją stertę pod stołem… I w ten jakże
super cudowny sposób na naszych 45 metrach rozpoczęłam trenować moją silną wolę! Moje
kochanie oczywiście wspiera mnie w moim nowym hobby (zawsze mnie wspiera, co
jakiś czas mnie pyta czy już mi przeszło, ale ponieważ trenuję silną wolę, to
przecież nie może mi ot tak przejść! :)
Czasem tylko nachodzi mnie zwątpienie. Szczególnie
kiedy przyjeżdża wóz zabierający moje owo posegregowane skarby i wrzuca je
wszystkie do jednego kontenera...
No ale moja WOLA, a w szczególności SILNA WOLA
jest tego warta!!:)
W związku z powyższym, czasem warto pomyśleć, czy eko nie wyjdzie nas taniej, lepiej i ogólnie zdrowiej, ale żeby tak od razu zmienić wszystko? Hmm... chyba jeszcze długo będę ćwiczyła moją silną wolę by przeprowadzić taką porządną i pełną rewolujcę eko ;)
W związku z powyższym, czasem warto pomyśleć, czy eko nie wyjdzie nas taniej, lepiej i ogólnie zdrowiej, ale żeby tak od razu zmienić wszystko? Hmm... chyba jeszcze długo będę ćwiczyła moją silną wolę by przeprowadzić taką porządną i pełną rewolujcę eko ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz